każdego dnia ranisz, kurwa. od razu kiedy wstaję, zanim otworzę oczy, nieświadomie biorę telefon do ręki i patrzę czy nie ma wiadomości. idę do tej pieprzonej szkoły, siedzę i co chwilę wyjmuje komórkę z nadzieją ze teraz już napisałeś. kurwa, wracam do domu ze znajomymi, po drodze szlug time - nadal nie dajesz znaku życia. kiedy już wrócę, siadam najwnie i wchodzę na fejsbuka. czekam na jebane zielone kółeczko przy Twoim nazwisku. ja pierdole, dlaczego Cie nie ma? czemu nie piszesz już drugi dzień, który dla mnie dłuży sie w nieskończoność. dlaczego nie potrafisz sie odezwać i rzucić głupiego ''co tam?'' by choć na chwilę pojawił się na mojej twarzy uśmiech. boli mnie to, że przestajesz chcieć mojego szczęścia. wiem, że gdzieś w tym wszystkim się gubisz, ale proszę, nie zapomnij że ja tu jestem, żyje, myślę, nie mogę spać, nie jem, przestaje normalnie funkcjonować. błagam, zatrzymaj sie na chwile gdzieś w tym zapędzonym świecie i daj mi żyć, daj znów cieszyć się każdym dniem.
|