Patrzył w jej oczy... podziwiał je. Podziwiał refleksy świata, tańczące na jej niebieskich tęczówkach. Podziwiał widoczną , w nich upartość. Podziwiał jej duszę , która się w nich odbijała. Patrzył w jej oczy. I zaczął mówić.Mówił dużo i długo. O tym jak bardzo chce być obok niej. O tym jak bardzo pragnie jej szczęścia. O tym jak bardzo jest od niej zależny. O tym jak bardzo bał się zrobić , ten krok, który właśnie zrobił. I o tym ,że nie może bez niej żyć.Patrzył w jej oczy i słuchał jak ona mówi. A potem zamknął oczy. Bo już nie było słów. Były tylko jej rozgrzane wargi. Była ona..
|