Najtrudniejsze są początki, w każdej dziedzinie życia. Najgorzej wstać po upadku, obudzić się po nocy, otrzeć łzy po ataku paniki. Potem można już do wszystkiego przywyknąć, nauczyć się układać ciało w locie tak, żeby przy upadku jak najmniej bolało, można oszukać noc i wcale się jej nie bać i nie bać się snów i koszmarów,które w nas żyją. Po początku brzydkie rzeczy pięknieją, a te straszne robią się całkiem znośne. Początki wszystko niszczą, całą chęć do walki z codziennością, do walki o lepszy dzień.Najtrudniej jest na początku,po tylu miesiącach bólu, bo tyłu łzach, nieprzespanych nocach.Tylko na początku ciężko jest uwierzyć w to,że gdzieś jeszcze może być pięknie, że warto upadać,żeby potem powstać. I trudno jest znów zaufać sercu, pozwalać mu na miłość albo na jakiekolwiek inne uczucia. Ale potem już wszystko jest bardziej kolorowe,w wypłakanych łzach można pływać i kraść szczęście z chwil przepełnionych bólem.
|