Zasypiam o 4 nad ranem i wstaje o 12 w południe .Pytacie czemu ….. Noc jest nie znośna ale spokojna nie muszę uśmiechać się fałszywie i udawać że jest ok. . A gdy wstanę o 12 to jest mnie czasu udawania , tego pieprzonego udawania że chce tu być i żyć. Myślałam tyle razy jak by to było przestać cierpieć …. Przypomina mi się wtedy sytuacja z filmu gdzie dziewczyna która chciała popełnić samobójstwo mówi do swojego faceta ,, Jak człowiek musi nie chcieć żyć że zabiera drugą żyletkę awaryjnie gdy ta pierwsza wypadnie jej z ręki”
|