Blagalam o deszcz. Tylko tego było mi brak. W strugach deszczu iść przed siebie, przekonując że wszystko jest na swoim miejscu.
Gdy wcale nie jest. Gdy wszystko wali mi się na głowę. W takich chwilach marzę tylko o tym, żeby wsiąść na rower. Odjechać gdzieś w nieznane. Byle najdalej. Najdalej od źródła cierpień. Jak najdalej od Ciebie.
|