i obiecałam sobie, że wszystko zmienię od grudnia, prawie mi się udało. znalazłam chłopaka, pogodziłam się ze znajomymi, stawałam się bardziej radosna i uśmiechnięta, może nie tak jak wtedy gdy byłam z tobą, ale zaczynałam mocno wierzyć w to, że bez ciebie czy z tobą dam radę, po prostu zapominałam. aż do dnia przed wigilią, kiedy świętowałam urodziny przyjaciółki-zadzwoniłeś, prosząc mnie o spotkanie. poszłam. znowu się zaczęło. przepraszanie, wyznawanie miłośći. a ja? nie wiedziałam co myśleć, aż do następnego dnia gdy nie dawałeś mi spokoju i ciągle dostawałam od ciebie smsy z prosbą o spotkanie. wiedzialam, ze nie moge z tobą być i nie chce bo mam chlopaka ktoremu na mnie zalezy tak prawdziwie. ale nie wiem dlaczego poszlam i nie protestowalam kiedy mnie calowales. spedzilam u ciebie pol nocy. potem wiedzialam, ze tak dalej byc nie moze. az do sylwestra kiedy moje mysli po alkoholu krazyly tylko wokol ciebie. napisalam. odpisales. po polnocy juz bylam u ciebie..
|