wypalam kolejnego papierosa. razem z rozpraszajacym sie duszacym zapachem nikotynowego dymu po pokoju rozplywaja sie tysiace splatanych mysli, zawirowan chwil, nieskonczona liczba zdan, ktore nigdy nie zdolaja dotrzec do odbiorcow. dostrzegam ironie wypowiedzianych slow i podejmowanych decyzji. siedzac ze spuszczona glowa podtrzymywana przez niekoniecznie swiadoma tego reke czuje jak przez serce przeplywa cieplo chcace wywolac w glowie wyraz wstan. nic nie znaczy, przelatuja tylko przez glowe krotkie sekwencje chwil. a ty odwracach glowe i nie slyszysz mnie, badz'. wraz z kolejna pelna popielniczka wyrzucam reszte nadziei na powrot
|