' odetchnęłam i popatrzyłam raz jeszcze na kartkę. była pusta, od kilku dni próbowałam ją zapełnić. już od kilku dni próbowałam sobie poradzić z tym tłumaczeniem. nie mogłam, byłam cała roztrzęsiona, wyżuta z pomysłów i zapału. zrozumiałam, że coś muszę z tym zrobić. wstałam od biurka i wyszłam z pokoju. cały dom pogrążony był w ciemnościach. rodzina nadal nie wróciła. dzisiejszy mrok, i ciemność zalegająca po kątach była moją ostoją i wytchnieniem, tylko w nim funkcjonowałam normalnie, to dziwne. głowa mi pulsowała. po raz kolejny znów po twarzy leciały łzy. wyszłam z domu, z świadomością o zapaleniu kolejnej fajki. wróciłam, dom dalej pusty,siadłam na krześle czekając, aż ból odejdzie. powoli myśli zaczęły się porządkować, a ucisk na skronie zelżał. uśmiechnęłam się zadowolona, wypuszczając dym z ust. chciałam żeby wszystko wróciło do normy, On , ja - uśmiech. znowu wrócił lęk, znowu sobie nie radziłam, ale nie to było najgorsze, tęsknota mnie zabija. już tak nie umiem, przepraszam.
|