Tak sobie myślę, że kurwa jestem skończonym debilem. Nienawidzę siebie i wątpię, żeby kiedyś było inaczej. Wyglądam jak sto nieszczęść. Nikt mnie nie kocha, mam już tego dość. Jeszcze muszę to wszystko w szkole oglądać, jak was widzę razem to mnie kurwica bierze, ale cóż muszę to jakoś wytrzymać. Do szkoły ubieram maskę i zgrywam uśmiechniętą, wracam do domu i płaczę w poduszkę. Zastanawiam się czy to ma jeszcze jakikolwiek sens ? Wątpię, ale żyję dalej, bo podobno mam dla kogo - to jest śmieszne, bo kurwa zapewne jak by mi się coś stało to zostałabym sama. Albo nie może jedna ewentualnie dwie osoby by się znalazły.
|