Co do mnie, ponieważ nie byłem ani z niej wyleczony, ani od niej odzwyczajony, cóż poległem. Widok jej sprawił mi wielki ból. Kiedy mnie opuściła, zabrała ze sobą wszystko to, co miałem w sobie pozytywnego: nadzieję, zaufanie i wiarę w przyszłość. Gdy jej uśmiechnięta barwna postać znikła z mego życia, stałem się pustynią. Zabiła moje serce pozbawiając je na zawsze umiejętności kochania. Moje życie wewnętrzne stało się wypaloną ziemią, taką, na której nie rosną drzewa, nad którą nie fruwają ptaki i gdzie wiecznie panuje styczniowe zimno. Jedynie czego chciałem to otumanić się lekarstwami, żeby nigdy nie wracać do bolesnych wspomnień.
|