powiem wam coś w sekrecie, dobrze? wypaliłam się. gdzieś w środku, tam gdzie serce łączy się z duszą, zwyczajnie obumarłam. iskra w moich oczach zniknęła, płomień, który jeszcze niedawno się tlił, teraz zgasł, doszczętnie. z trudnością witam każdy kolejny dzień i z ulgą witam jego koniec. odliczam wdechy i wydechy, które moje płuca przyjmują, czuję jak gryzą je nieznośnie, jak problemem staje się otwarcie oczu. może to jesień odebrała mi chęci do życia? a może problemem jest właśnie sam aspekt życia, sama egzystencja, która stała się monotonna i męcząca. osuwam się w cień, okrywam peleryną, wszyscy przestają mnie dostrzegać. nawet moje anioły przestały się mną interesować, nawet oni zepchnęli mnie na drugi plan. noce stają się nie do zniesienia, a poranki nie są ani trochę łatwiejsze. pod maską uśmiechu skrywam cały ten ciężar. gram dobrze wyuczoną rolę, choć wszystko już dawno przestało się układać.
|