Co do mnie, ponieważ nie
byłem ani z niej wyleczony, ani
od niej odzwyczajony, cóż –
poległem. Widok jej sprawił mi
wielki ból. Kiedy mnie opuściła,
zabrała ze sobą wszystko to, co
miałem w sobie pozytywnego:
nadzieję, zaufanie i wiarę w
przyszłość. gdy jej
uśmiechnięta barwna postać
znikła z mego życia, stałem się
pustynią. Zabiła moje serce
pozbawiając je na zawsze
umiejętności kochania. moje
życie wewnętrzne stało się
wypaloną ziemią, taką, na
której nie rosną drzewa, nad
którą nie fruwają ptaki i gdzie
wiecznie panuje styczniowe
zimno. (…), jedynie czego
chciałem to otumanić się
lekarstwami, żeby nigdy nie
wracać do bolesnych
wspomnień.
|