siedzisz myślisz o tym jak cholernie ci ciężko że wbijasz sobie paznokcie pod skórę. myślisz że jesteś silny że przecież dajesz radę, myślisz dalej, odpalasz szluga. uświadamiasz sobie nagle że żyjesz w kłamstwie, że okłamujesz swoich bliskich, każdy weekend zalewasz się alkoholem. dzień w dzień zlewasz szkołę i klniesz. przestaje się dla ciebie liczyc wiele rzeczy. wieczorami płaczesz do poduszki bo przestajesz mieć siły na wszystko, na to aby oddzielić wszystko grubą kreską i zacząć od początku, przyznać się do błędów.więc jeszcze ciągniesz to wszystko, ale ile wytrzymasz? ile wytrzymasz żyjąc na krawędzi wytrzymałości swojej psychiki?
|