Tak naprawdę źle jest już tylko wieczorami. To wtedy gdy zapadnie
zmrok, a każdy schowa się w swoich czterech ścianach dopada mnie coś na
kształt tęsknoty. To w tych chwilach odczuwam tak wielki brak jego
osoby w moim życiu. Siedzę sama, włączam różne piosenki i czuję jak
bardzo brakuje mi jego. Nasze zdjęcia to zwyczajnie za mało. Ja potrzebuje jeszcze raz, od nowa odczuć jak fantastycznie było. I nie wiem co dalej, nie wiem jak ściągnąć go do mnie z powrotem. Dobrze, że później przychodzi noc, a jeszcze później ranek. Nadchodzi nowy dzień i na te kilka godzin odrywam się od uporczywego uczucia pustki oraz staram się zapomnieć, że ciągle jeszcze w stu procentach nie mogę poradzić sobie z jego nieobecnością. / izka2609
|