Stanął do mnie tyłem odpalając papierosa. miałeś nie palić. syknęłam. miałaś być zawsze. odburknął wzruszając ramionami. usiadłam na ławce czekając aż w końcu powie, po co chciał się spotkać. działasz mi na nerwy, każdy twój ruch mnie drażni, nienawidzę twojego głosu, twoje spojrzenie doprowadza mnie do furii, wkurwiasz mnie cała. wiesz dlaczego? bo odeszłaś. zostawiłaś mnie, kocham cię i jednocześnie nienawidzę, ale brakuje mi ciebie, cholernie. nie radzę sobie, jedynie czego pragnę to twojej obecności w moim życiu. powiedział zaciągając się szlugiem. usiadł koło mnie, wpatrzyłam się w jego zielone oczy a po ciele przeszły mnie ciarki. czekałam na ten moment. wyjąkałam i wtuliłam się w jego jasną kurtkę.
|