Noc, jestem tu pośród czterech ścian- sama, spoglądam na okno i myślę co stałoby się gdybym je otworzyła i tak po prostu skoczyła. W sumie genialny pomysł chyba najlepszy jaki do tej pory wymyśliłam. A co gdybym skoczyła? Skończyły by się wszystkie problemy tak pyk i po kłopocie. Ale jest coś co mówi mi: nie rób tego, daj spokój, zostań. Nie potrafię tego nazwać ale "to coś" sprawia że zostaje na miejscu. Nie skocze. Może dlatego ze się boje? Nie wiem bo z jednej strony byłabym tchórzem uciekającym od problemów a z drugiej jestem tchórzem bo nie mam odwagi stanąć na parapecie i po prostu skoczyć. Jestem tchórzem niezależnie od tego jaką decyzję podejmę. Zawsze nim byłam/krwawy_eden
|