i w hop, nie chcący, w dół, błądzę, ściany śliskie, nie uda sie nam wydostać znów, do póki nie uświadomimy sobie że to w naszej wyobraźni jest dół. płonący stos uśmiechów wspomnień, jej płacz i krzyk , nie chce dziś zapomnieć. las kpiąc z nas bawi sie jo-jo, czy zwariuję czy dotram? ide, zapominając że powinnam być sobą, wciąga nas monotonia jak bębenek w pralce zataczamy koła, i znów pochłonęła nas szkoła. Niedola, mój głos twój głos tak się różnią, staram się walczyć, o nas. na próżno.
|