Rozmawiamy ze sobą, coraz mniej siebie chciwi,jakby ktoś pomiędzy nami porozstawiał szyby, na dnie własnego świata, dzieci, kwiaty, ryby, bez głębszych wdechów, żyjemy na niby. Wydrapałbym każde oczy, wlepione we mnie tak tempo, że aż czuje jak oblepia mnie przeciętność. Inna miała być codzienność, nasza wielkość miała iskry - ta wygasa gdy tak teraz na nią patrzę, a Ty milczysz.
|