brak swojego miejsca na ziemi,brak napisanego życiem scenariusza.
żyję z dnia na dzień z nadzieją na jakieś wydarzenie które odmieni moje życie i wreszcie zasmakuję szczęścia,chcę stworzyć swój mały świat bez kłamstw,przepełniony miłościa i ciepłem,z niekończącym się uśmiechem.ale czy to jest możliwe? chyba nie.. miną miesiące,a może lata zanim ponownie odzyskam wiarę w to,że jednak to o czym tak marzę istnieje .stoję w martwym punkcie po raz kolejny,a czas ucieka,czuje jednak po cichu w sercu ze niebawem wreszcie wszystko się zmieni.. nigdy się nie poddawałam to dlaczego teraz to robię?
|