"W jej oczach nie widział łez. Ale tkwił w nich pewien rodzaj smutku i bezsilności. A on bardzo dobrze znał te uczucia. "Nie mam po co żyć". To było dokładnie to. Odezwał się jako pierwszy, nie pozwalając jej w sumie powiedzieć niczego. Jego spokojny głos wędrował powoli do jej uszu i odbijał się w jej zielonych tęczówkach.
- Jeżeli nie masz po co żyć, to żyj dla mnie - mruknął. Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły. - A w zamian ja będę żył dla Ciebie. Taki obustronny układ. Pasuje?
Uśmiechnęła się. A dla niego jej uśmiech był jak motyl, który sam z siebie przysiadł na jego dłoni."
|