Smutna, opiera czoło o okno w czarną noc,
bez gwiazd, fale morza uderzają o falochron.
Martwy chłód, nocne bryzy,za szybą płatki śniegu
osiadają na froncie starej markizy.
Jak smutek na dnie jej serca, smutek bez końca,
przez niego pokochała zachody słońca.
Wiesz ,że niema co zganiać na los,
boli ciężki dla serca cios,
Gdzie pocieszycielka chwili niedoli,
pamięta ostatni pocałunek winna Bogu ducha,
był jak gorzki sekret szeptany do ust nie do ucha.
Związek tonął wzdłuż linii nurtu podczas ostatniej kłótni
pobili się ostatnimi deskami ratunku.
Na samą myśl o tym serce prawie jej pękło,
zostały zdjęcia które na chwile zatrzymały przeszłość.
Dalej kręci się ziemia, a gdyby mogła cofnąć czas
lub wiedzieć jak wymazać przykre wspomnienia.
Otula zmarźnięte ciało grubym kocem,
w rękach gorąca herbata nalepsza na chłodne noce.
Z nerwów masuje skronie czubkami palców,
znów rani to coś czego nie można wyrazić łzami.
|