W końcu nachodzi wieczór, kiedy jest Ci wszystko jedno. Nie zmywając makijażu w mokrym od deszczu ubraniu kładziesz się na podłodze i zasypiasz, wtulając się w dywan. Nazajutrz budzisz się między jedną a drugą nogą od stołu i jedynym Twoim życiowym celem jest znalezienie zapalniczki, a następnie ponowne zaśnięcie tym razem w objęciach nikotynowego dymu. Przespać problemy. Podnieść powieki, kiedy zwyczajnie, samoistnie znikną. To tak samo abstrakcyjne jak wystygnięcie zimnej już kawy.
|