Śniłeś mi się. Biegliśmy razem za rękę po słonecznej polanie, śmiejąc się radośnie, lecz w pewnym momencie puściłeś moją rękę i mocno pchnąłeś na trawę. Zdziwiona spojrzałam w Twoją stronę, ale stałeś i tylko patrzałeś na mój upadek. Podniosłam się, spojrzałeś na mnie smutno i rzekłeś: Zabolało, kochanie? Leciutko kiwnęłam głową, zastanawiając się co się dzieje. Kontynuowałeś: Chciałem, żeby ból był mocniejszy, niż ten wiążący się z moim odejściem. I nagle zniknąłeś, rozpłynąłeś się niczym banka mydlana, pozostawiając mnie samotną pośród gęstwiny trawy. / .xeS.
|