Gdzieś poza wymiarem , gubiących się ścieżek
brnę przez życie z nadzieją w złudzeniu ..
Gdy tylko wschodzi świt zamykam się w sobie by poczuć tą pustkę i mieć pewność , że nic nikomu nie zrobię ..
Lecz z nastaniem nocy , gdy zmysły szaleją a z gardła wydobywa się cichy krzyk ..
Me serce staje, a z nieba spada oślepiający promyk..
Coś każe iść .
Biec i zatopić się w prędkości ..
Po raz ostatni poczuć na skroni krople radości ..
|