Niby serce bije tak samo, a jednak inaczej. Wcześniej za każdym razem kiedy ją widziałem czułem, że serce chce wyskoczyć z klatki i nagle humor się poprawiał, a teraz? Gdy tylko o niej pomyślę serce zamiera, jest tylko smutek który trudno usunąć. Czemu to tak boli? Myślę, że gdyby odeszła sporo wcześniej byłoby inaczej. Dopiero od jakiegoś czasu mogłem powiedzieć, że daję z siebie wszystko, dopiero od niedawna otworzyłem się całkowicie, pozbawiłem się wszystkich barier i bezgranicznie jej zaufałem otwierając swoje serce dla niej. Czemu nie zrobiłem tego wcześniej? Odpowiedź jest prosta, bałem się że odejdzie i zostanę sam z wyrwaną połową mnie. Tak bardzo nie lubię mieć racji.
|