Nie potrafię określić prostymi słowami, jak się cieszę z tego co się stało. Jak bardzo jestem zadowolona, że pożegnałam na zawsze ludzi z dawnego życia. Przeszło trzy lata znajomości, trzy lata przyjaźni poszło się pieprzyć. Bo miała to być przyjaźń na dobre i złe, ale nie była. Za dużo uczuć, miłości, rozczarowań i innych emocji pomiędzy nas się zaplątało. Zbyt wiele rzeczy zostało w nas usidlonych poprzez co nie dopuszczałam do siebie myśli, że to nie ma sensu, trwanie w czymś co już było od wielu miesięcy na przegranej pozycji. Koniec był zawsze bliski, ale dopuszczenie myśli do siebie, przezwyciężenia tego, że już nic nie powróci, to nie było czymś łatwym. Nie chciałam tego przecież robić. Broniłam się, walczyłam, kopałam nogami, ale nie pozwalałam mu odejść. Bo Go kochałam. Długi czas Go kochałam i wierzyłam, że On czuł coś podobnego, ale widocznie to nie było nic szczerego. Nie odszedłby tak szybko, gdyby coś więcej się zrodziło w Jego sercu.
|