Znów nadchodzi pierwszy Listopada. Już od czterech lat, zawsze o tej samej porze jestem. Stoję, patrząc się na tabliczkę. Myślę. Wspominam. Przecież jeszcze niedawno byliście ze mną. Razem staliśmy nad grobem malutkiego. Dziś jestem ja i mama. Widać że ona również myśli. Widzę że z jej oczu zaczynają lecieć łzy. Przytulam ją. Nic nie mówimy, bo słowa nie są potrzebne. Bardzo tęskni, jak każdy. Przecież wszytko mogło się potoczyć inaczej, ale nie było tak. Z moich oczy zaczynają lecieć łzy. Podchodzi brat, nie widzę go za bardzo jestem zamyślona. Szepce mi na ucho "Oni są bardzo dumni z ciebie". Robi się coraz zimniej i ciemniej. Wszyscy zbierają się do domu na ciepłą herbatkę. Z żalem się z nimi żegnam i odchodzę. Do zobaczenia, niedługo znów do was przyjdę..
|