Była przy nim, nie chciała zostawić żeby nie patrzeć jak starcza się na samo dno. Ale tak naprawdę przecież i tak patrzyła będąc obok niego. Bo przecież nie zamykała go w domu na klucz, nie spędzała z nim 24 na dobę pilnując aby nie pił, nie ćpał ani się nie ciął. Przecież on i tak się staczał, zabijał się w każdej wolnej chwili. Jest pewne, że nawet nie ruszało go to, że ją ranił. On zabijał sam siebie i przy okazji ją./melancholik
|