cz2. Jeszcze ostro mnie trzymało, ale byłam w stanie dostrzec, że on też był nieźle zaćpany. Wyjaśnił mi, że jeszcze odrobinkę więcej i by mnie teraz nawet tutaj nie było. Powiedział kilka złych słów o tym co zrobiłam, kazał obiecać że więcej tego nie zrobię i zażartował, że jak go nie posłucham to za jakieś dwa lata będę wyglądała jak on. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się lekko, wzięłam łyka kawy i się skrzywiłam. Wyszedł na chwilę do łazienki, a ja zaczęłam się zastanawiać jak go z tego wyciągnąć. Bo mimo wszystko, nie było z nim jeszcze tak źle. Wrócił, chciał coś powiedzieć ale ja go wyprzedziłam. Zaszantażowałam go chociaż wiedziałam, że w porównaniu do ćpania, jestem dla niego nikim. Powiedziałam, że jeśli on przestanie brać to ja nawet nie zacznę. Od razu uśmiech z jego bladych ust znikł. To nie było takie łatwe. Mówił, że próbował wszystkiego i wcale nie jest narkomanem z wyboru tylko przez wcześniejszą własną głupotę.
|