Gdy dłużej się z nim nie widzę, a on do mnie podejdzie i powoli zacznie otaczać mnie swoimi troskliwymi ramionami, przechodzi przeze mnie dreszcz, niepokoju? Może wyczuwam w nim nutę strachu? A może jest to tak wielkie szczęście, że odbieram je jakoś coś zupełnie innego? Przechodzi za szybko, żebym mogła jakkolwiek wczuć się w niego i rozpoznać z wolna każdą część emocji znajdujących się w nim.
|