I tylko ciepła, aksamitna, purpurowa ciecz, wijąca się leniwie strużką po skórze lub skapująca miękkimi kroplami na podłogę, przynosiła ukojenie... Ciszę... Porządek... Równowagę... Bezpieczeństwo... Kontrolę... Kontakt z prawdziwą sobą... Kap, kap, kap...
|