cz.2 Otwarłam oczy i ujrzałam przed sobą całą siatkę jabłek w jednej siatce jak i całą, o wiele większą siatę leków którą trzymał w drugiej dłoni. Mimo cholernie złego samopoczucia momentalnie się uśmiechnęłam. Oboje bardzo się kochaliśmy i zdawaliśmy sobie sprawę, że to rozstanie było kompletnie z błahego powodu. Zaraz po tym jak odwzajemnił mój uśmiech i odstawił jabłka jak i leki, usiadł obok mnie, objął twarz rękoma, spojrzał głęboko w oczy i wylał słowami całą miłość do mnie płynącą prosto z jego ogromnego serca. Na moim policzku znów pojawiła się łza, ale teraz była ona łzą szczęścia, a nie tęsknoty. Po chwili, jak już upewnił się, że nasze serca biją znów w równym rytmie, podreptał do kuchni, zaparzył herbatę jaką potrafił robić tylko on, obrał zapas witamin pod postacią jabłek i uszykował całą masę leków zwalczających grypę. Kocham go za to co robi, kim jest. / odratowana
|