Płaczę i krzyczę i znowu płaczę i nie umiem sobie z tym poradzić.Siłuję się z autodestrukcją i gdzieś tu czuję,że musiałabym umrzeć by wygrać.Tęsknię za domem i rodziną i chcę żeby ktoś powiedział 'pieprz to,zostań'. Tęsknię za starym pezetem i szybszym biciem serca.Kurwa,za rozmowami z mamą o tym jak mi minął dzień i za oginiskami i nocami w namiotach i widokiem nieba po północy. Brakuje mi zimy i mrozu i lodu i obolałego tyłka po parogodzinnych bitwach na śnieżki.Odliczam dni do świąt. Tęsknię za przyjaciółmi i za nim i za moimi ludźmi,naprawdę obłędnie mocno tęsknię. Za rozjebanymi kolanami i nawet myślę,że chciałabym jeszcze raz nauczyć się jeździć na rowerze.Boję się rano wstać i nie wiem jak mam dobrać słowa po "dzień dobry".Żyję gdzieś w połowie tego wszystkiego i jest chujowo.Jestem krok za innymi ale i tak nadal wszyscy mnie wyprzedzają.Nie chcę już tych nowości moje sny nie są idealne i nie widzę w nich takiego szczęścia w takim kolorze jaki bym chciała. / haust
|