usiadłam na przednim fotelu pasażera patrząc na niego rozbawionym wzrokiem. 'nie boisz się jechać ze mną sam?' - zażartowałam próbując skupić myśli. jego bliskość działa na mnie rozpraszająco, zbyt mocno i zbyt intensywnie, co napawało mnie coraz to większym lękiem.'a co, chyba nie gryziesz?' - jego wzrok na chwilę zatrzymał się na mojej osobie, a na jego twarzy zamigotał delikatny uśmiech. serce zabiło mi mocniej, ale szczypiąc się w nadgarstki beształam się w myślach. nie mogłam nad tym zapanować, nie mogłam wyrzucić z swojej głowy natrętnych obrazów. a gdy żegnając się przytulił mnie do siebie, po prostu pękłam. z niechęcią puściłam jego ciało i ruszyłam w stronę furtki. odwracając się co chwilę próbowałam powstrzymać narastające emocje, próbowałam powstrzymać coś, co raz na zawsze może zburzyć mój spokojny świat.
|