to nie jest tak że płaczę i krzyczę z bezradności przez to, że Nas nie ma. Bo czykiedykolwiek byliśmy? Przez to, że nie ma Cię przy mnie. Bo czy kiedykolwiek tak naprawdę byłeś? Ok. Byłeś na imprezach, gdy objęci wirowaliśmy po parkiecie, gdy razem ze znajomymi piliśmy wódkę z gwinta, czy gdy razem pijani śmialiśmy się do rozpuku jednocześnie patrząc się na siebie i myśląc ' mamy wszystko'. Ale wtedy nie wiedzieliśmy, że tak naprawdę nie mieliśmy nic. Nie mieliśmy siebie. Byliśmy tylko dla siebie przy dobrej muzyce na dyskotece, przy znajomych tak samo pijanych jak My. I choć byłam Twoją ' weekendową dziewczyną' nie żałuję niczego, tym bardziej tego, że pewnego listopadowego wieczoru, gdy staliśmy na parkingu ujrzałam w Twoich oczach to co Ty widziałeś w moich od kilku miesięcy. Uśmiechnęłam się wtedy tak po prostu mając nadzieję, że nie rzucę Ci się na szyję i nie powiem, że ja też, że bardzo i że nigdy nie przestane, żeby po chwili poklepać Cię po ramieniu jak kumpla i odejść.
|