Siedzę w ogrodzie. Ty przychodzisz do mnie i z uśmiechem na ustach wręczasz mi czerwoną różę. Patrząc w twoje błękitne ,jak niebo nad nami, oczy biorę ją od ciebie. Czuję ukłucie. Patrzę na swój palec, z którego leci stróżka krwi. Podnoszę wzrok na ciebie. Z twoich oczu zniknął blask, zaszły czernią. Znów opuszczam wzrok na rękę, lecz w niej trzymam czarną różę. Budzę się w swoim ciemnym pokoju. Czuję ulgę, że to tylko sen, lecz nagle uświadamiam sobie, że tak jak w moim koszmarze, odszedłeś. Nagle z oczu zaczynają płynąć łzy. Spadają na dopiero co zasklepioną ranę na palcu./fucker-day
|