Jeszcze dwa miesiące temu nie wierzyłam w miłość. Bajeczki o wielkim uczuciu zostawiałam dla małych dziewczynek, które marzyły o zamku i byciu tą najpiękniejszą księżniczką, która ma swojego księcia. Ja miałam swoje zdanie na ten temat i w moim słowniku brakowało słów takich jak miłość, uczucie czy emocje, uważałam, że prawdziwa miłość nie istnieje. Nie chciałam się w nikim zakochiwać, do nikogo przyzwyczajać, bo po prostu nie wierzyłam, że mogę być szczęśliwa. Byłam uważana za tą złą. Byłam zbyt ładna, żeby być sama. Chłopaki, którzy dostawali kosza nienawidzili mnie, a ja? Ja czułam satysfakcję. Jebana satysfakcję, że kolejnego faceta spławiłam. Nie dziwią mnie opinie ludzi na mój temat... || refleksja
|