Miewam czasem chwile, gdy potrzebuję się do kogoś przytulić. Nic więcej, tylko czuć ciepło ciała bliskiej osoby i uścisk, który powstrzymuje mnie przed rozpadem. Bo nic nie ma sensu. Kompletnie nic. Dziś nastąpiła jedna z tych chwil, może kilka. Następowały raz po razie, patrząc na mnie nieistniejącymi oczyma. Patrząc jak uderzam pięściami w poduszki i płaczę.
|