` tęskniłam przez długie miesiące. Przez ponad półtora roku czekałam na niego każdego dnia. Każdego wieczora siedziałam na parapecie swojego pokoju i czekałam aż ujrzę go po drugiej stronie okna. Potrafiłam siedzieć tak do późnych nocy, aż w końcu zasypiałam gdzieś w kącie pokoju z telefonem w dłoni, który miał najsilniejsze z możliwych wibracji w razie gdyby się odezwał. Budziłam się wtedy późnymi porankami z jego imieniem na popękanych ustach. Nie potrafiłam poradzić sobie z ogarniającą mnie samotnością co było widoczne nie tylko wewnętrznie, ale też na moim ciele pozostawiane były ślady w postaci krótszych lub dłuższych cięć żyletki. Kompletnie nie dawałam sobie rady z czymkolwiek, aż w końcu kiedy straciłam jakąkolwiek nadzieję, on wrócił. Wrócił tak bez słowa, a ja przyjęłam go z taką samą naiwnością. Wrócił i odszedł jak zwykle, zostawił mnie dzięki czemu dziś powtarzam ten sam schemat cierpienia. / odratowana
|