Miałam wszystko poukładane. tak perfekcyjnie, w sercu i w głowie. żyłam w przekonaniu, że to uczucie nie jest dla mnie. że ja nie jestem stworzona do kochania i że mnie też nie da się kochać. za każdym razem, gdy gdzieś wychodziłam mówiłam do lustra ' tylko się nie zakochaj idiotko ' . żyło mi się tak cudownie. zero płaczu, smutku, zazdrości, tęsknoty. było naprawdę pięknie - tak przynajmniej sobie wmawiałam . byłam pewna, że nic ani nikt nie jest w stanie zmienić mojego zdania na ten temat. no i pojawiłeś się Ty. wystarczył Twój jeden, nic nie znaczący wtedy uśmiech, a ja odpłynęłam. miałam ochotę szczelić sobie wtedy w pysk. wiedziałam, że jeśli się w to wpakuje to będzie koniec. Koniec z moim spokojem, o który tak długo walczyłam. koniec z moim idealnym światem, w którym nie było miejsca na miłość. wszystko tak po prostu padło w jeden wieczór. w ten wspaniały wieczór, w którym Cię poznałam .
|