Stoisz przed lustrem, i widzisz wyniszczoną twarz, której nigdy dotąd nie spotkałaś. Wychudzone policzki, sine usta, zmęczone snem oczy. Dopiero teraz widzisz co ze sobą robisz, ale przez niego. Jesteś przerażona swoim własnym wizerunkiem, łzy szybko napływają do oczu. Chcesz krzyczeć, krzyczeć jak najgłośniej możesz z rozpaczy. Nie możesz. Podnosisz drżącą dłoń i wgryzasz sie w nadgarstek żeby nie wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Nie jesteś tutaj przecież sama. Za ścianą siedzą domownicy. Nikt nie może słyszeć jak cierpisz. Oddech przyśpiesza, ból od mocnego ugryzienia zagłusza ból który masz w sobie. Powoli sie uspokajasz. Przemywasz twarz zimną wodą, bardzo dokładnie. Szybkim ruchem przeczesujesz włosy i związujesz w kucyk. Poprawiasz sweter który ledwo wisiał na chudziutkim ramieniu. Uśmiechasz sie "na próbę" do lustra. I jeszcze raz. I jeszcze jeden uśmiech. Tak, ten będzie idealnie maskujący wszyty w Twoje usta grymas. Teraz możesz spokojnie przejść przez korytarz.
|