Czasem, kiedy bardzo czegoś pragniesz, kiedy nie możesz myśleć o niczym innym, gdy czas zamarza, zamiera i wcale nie chce płynąc, a do wytęsknionego spotkania jeszcze doba, jeszcze nieskończona noc, jeszcze godziny, nie wierzysz, ze uda ci się żyć tak długo, żeby to przetrwać. Patrzysz na zegar tak, jakbyś chciał go zabić, rozwalić za to, że wskazówki wcale nie posuwają się do przodu. Zamarznięty czas to okropny wróg. Wykańcza cię. Powoli pożera, zostawiając tylko tęsknotę, tylko niepokój, tylko głębokie, wewnętrzne rozdygotanie. Zabiera ci sen, zabiera apetyt. Zabiera zdrowe zmysły i trzeźwość oceny sytuacji. Nie zabiera tylko nadziei, która rozpycha ci się pod zebrami niczym złośliwy tumor
|