Mam chore oczy. Chorują na jakąś niezywkłą dolegliwość, nierozpoznaną, nieodpisaną przez nikogo. Moje oczy źle widzą rzeczywistość. Wszystko źle odbieram, zupełnie jak, gdybym miała swój własny świat, odizolowany od świata, który powinnam widzieć. Ilekroć nie spojrzę przed siebie, widzę pustkę. Pusto wygląda moja przyszłość, tak ciemno i nieowocnie. Nie potrafię istnieć teraz, co jeśli przyszłość nie zmieni moich umiejętności i zniknę? Moje oczy mnie nie widzą, ślad po mnie urywa się i nie wraca już na oś czasu ludzkich istnień. Chyba mam przerzuty. Mój mózg zaraził się tym czymś, on też źle widzi, źle myśli. Każda część mojego ciała i duszy ma niepokojące objawy. Przestaję czuć swoją obecność, jest mnie coraz mnie i czuję, że w przyszłości nie będzie mnie wcale. / black-lips
|