To sen z którego chcę się jak najprędzej obudzić.
Sen głęboki, męczący, długi, nieprzespany.
Siedzę na środku pokoju. Sama i opuszczona, niekochana.
Czuję, że tracę sens życia. A wszystko przez nią... to ona mnie krzywdzi. Mogę nazwać ją "potworem" w moim życiu. Potworem który nienawidzi szczęścia innych ludzi - swoich dzieci. To właśnie ona nie da nic sobie wytłumaczyć tylko wchodzi krzyczy i bije. A po wszystkim.... wychodzi z pomieszczenia jak gdyby nigdy nic. Nie ma już "nas" , teraz to dwa różne światy, albo i nawet trzy "Ja", "Ona", oraz "On".
Tak sobie teraz myślę, że to nie jest sen to po prostu rzeczywistość.
|