Oszalałam na punkcie samotności. Chcę jej coraz więcej, nie potrzeba mi nikogo więcej obok siebie. Chcę być sama, nie zasługuje na kogoś kto mógłby pomóc mi się z niej wydostać. Ciągle muszę sobie radzić ze wszystkim sama, nie mogę wygadać się komukolwiek ze swoich najmniejszych problemów, więc te cięższe po prostu zostawiam dla siebie. Nikt już nie pyta " jak się trzymasz ", bo przecież tyle razy udawałam, że u mnie już wszystko w porządku, że zaczęli w to naiwnie wierzyć. Zaczęli wierzyć choć ból w moich oczach widać na kilometr, wierzą choć za każdym razem odwracam głowę zaciskając wargi i nie pozwalam łzom na wydostanie się z moich powiek.
|