Przypomniałam sobie jak uładzałam puzzle. Ogromna Wieża Eiffla, którą ułożyłam w mgnieniu oka myśląc o przyjaciółce, która kocha to miejsce mimo, że tam nie była, myśląc o tym by spełnić jej marzenie i za zaoszczędzone pieniądze zafundować jej nawet jednodniowy wypad, ja i ona i miasto miłości i królestwo mody i nic więcej, wtedy przyszedł czas na tysiące małych niebieskich elementów... Próbowała dopasować jeden do drugiego, nic się nie łączyło, płacz, krzyk w poduszkę, kolejne próby i powtórka... Tak się dzisiaj czułam... Kogoś chciałam zanieść w chmury sama zostając na dole... / D.M
|