Podnoszę głowę z nad poduszki, spoglądam na telefon godzina 2:30. Za oknem ciemno, cicho, nawet deszcz przestał padać. Dlaczego nie dziwi mnie to, że nie spałam. Znów o nim myślę. Myślę jak to naprawić i czy w ogóle warto. Wściekam się na siebie za każdy kolejny hektolitr wylanych przez niego łez. Może powinnam posłuchać "dobrej" rady i zapomnieć o nim , odpuścić? Chciałabym, żeby to było tak łatwe.. Powoli na prawdę tracę grunt pod nogami.. Tracę jakąkolwiek nadzieję. A pomiędzy miłością a nienawiścią jest bardzo cienka linia... Bardzo. , która już i tak trzyma się na ostatniej nitce..
|