Poszłam na spacer, przeszłam ulicą z moimi ulubionymi sklepami, skręciłam do parku... Chciałam odpocząć, usiąść się na ławce. Mijałam kolejne, były zajęte. Na jednej z nich siedziało strasze małżeństwo, które trzymało się za ręce... To było naprawdę urocze - pomyslałam. Zazdrościałam im i się do nich uśmiechnęłam, odwzajemnili. Mijałam kolejne ławki, na każdej z nich ktoś siedział, w większości były to zakochane pary... Pierwsze z nich minęłam bez mrugniecia okiem, myśląc tylko o tym jak mają fajnie... Mijając kolejną, zaczęłam się zastanawiać... Dlaczego ja nikogo nie mam? Dlaczego ja nie mogę z kimś siedzieć na ławce? Dlaczego nie mogę się w nikogo wtulić, pocałować? Czy już zawsze będę sama? Czy będę mogła być tak szczęśliwa jak ta para staruszków? Nie wytrzymałam, doszłam do domu ze łzami w oczach, a w głowie kłębiły się myśli, że będę sama, zawsze będę sama...
|