Mówiłeś, że jestem dla Ciebie wszystkim, że kochasz i już na zawsze pozostanę w Twoim sercu a potem wyzwałeś mnie od szmat, którą najchętniej wytarłbyś podłogę. Ja ci zaufałam, pokochałam, uwierzyłam w to, że jestem tą jedyną przy okazji byłam naiwna i każde twe słowo brałam na poważnie. Jak mogłeś mi mówić "kocham" jeżeli tak mną sponiewierałeś, że sama zastanawiałam się czy mam po co żyć! Zachowałeś się jak totalny kretyn, palant, skurwysyn... Ale co Cię to teraz obchodzi, z uśmiechem na twarzy patrzysz mi się w oczy a wokół Ciebie 100 innych naiwnych dziewczyn.. Do tego ciągle uważasz, że nie znajdę innego, że masz większy wybór bo jesteś przystojny... Moim zdaniem liczy się wnętrze a nie wygląd, zakochałam się w twojej całości lecz nie poznałam na wylot dlatego tak bardzo mnie to zabolało! Nie postawisz się w mojej sytuacji, a nawet nie przeprosisz bo po co..
|