od dłuższego czasu czuje potrzebę przytulania drugiej osoby. rozmowy z kimś obcym, niekoniecznie mądrym, choć odrobina ineligencji mile widziana. przeszywa mnie chęć śmiania się bez końca, realizowania totalnie głupich i spontanicznym decyzji oraz przyjemnego milczenia w towarzystwie drugiej osoby. chcialabym posiedzieć przy zachodzie słońca z butelka dobrego wina, pod kocem, wtulona w silnie umięśnione ramiona, zresztą w ogole w męskie bary. może wreszcie nadszedł czas, by coś zmienić w swoim życiu, a innym przestać opowiadać, że życie singla jest całkiem fajne? /confessione
|